niedziela, 5 lipca 2015

-Bo jestem twoją matką i masz tak zrobić! - krzyknęła. -

ie obijaj się ! Od dziś zaczynasz nową pracę jako sprzątaczka u naszych nowych sąsiadów. Musisz zarobić na czynsz żeby mieszkać w moim domu! - krzyknął mi ktoś do ucha z rana gdy leżałam jeszcze prawie nie przytomna w moim ciepłym łóżku. Nie zdziwiłam się gdy podniosłam głowę do góry i przed moimi oczami zobaczyłam moja rodzicielkę. - Nie patrz się tak i nie obijaj, bo inaczej wyrzucę cię na ulicę. - dodała i zwaliła mnie z łóżka.


-Auu ! Czemu ja mam płacić czynsz choć jestem twoją jedyną córką ?! - zapytałam pocierając bolące miejsce na głowie gdzie pewnie zaraz zrobi się guz. 
-To że jesteś moją córką nie zwalnia cię z pracowania dla mnie. - powiedziała i pokiwała mi palcem przed oczyma.
-O czym ty mówiłaś gdy zwaliłaś mnie z łóżka? - zapytałam ponownie podnosząc się z podłogi i otrzepując
-Koło naszego domu wprowadzili się nasi nowi sąsiedzi, a tym masz ich grzecznie przywitać, zanieść ciastka ryżowe i jutro zaczynasz u nich sprzątać. 
-Wae?
-Bo jestem twoją matką i masz tak zrobić! - krzyknęła. - A teraz ubieraj się i na dole masz ciastka które zaraz im pójdziesz zaniesiesz oraz ich miło przywitasz. - dodała i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi.
-Aigoo. - odparłam pod nosem.
Leniwym krokiem skierowałam się do łazienki, umyłam zęby, wzięłam prysznic oraz wykonała inne poranne czynności bez który kobieta by pewnie nie przeżyła. Po wyjściu z toalety wyciągnęłam z szafy jakieś ciuchy w które się później przebrałam. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Nie chciałam się spieszyć, ale nie chciałam tez podpaść swojej matce więc  wbiłam do kuchni i zabrałam ze stołu opakowanie z ciastkami ryżowymi. Ubrałam buty oraz narzuciłam na siebie jakąś kurtkę i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi od domu na klucz ponieważ moja rodzicielka przed chwilą wyszła do pracy i przechodząc przez bramę do domu poczułam że na moje ramię spadło parę kropli deszczu. Spojrzałam w górę i za nim zdążyłam mrugnąć rozpadało się na amen. Szybko podbiegłam do bramy sąsiadów, ale niestety trzeba było podać jakieś hasło żeby się otworzyła.
-Niech to. - mruknęłam pod nosem. - Nie myślałam że znowu to zrobię. - dodałam, po chwili i nie zastanawiając się długo zaczęłam wychodzić po płocie. Gdy byłam już prawie po drugiej stronie to ręka która trzymałam pudełko z prezentem dla gości zahaczyła o drut. Skąd na drewnianym płocie drut ? Przez co rozdarła mi się na ramieniu, a była to jedna z moich ulubionych bluzek. Nie zauważyłam kolejnego druta który tym razem rozdarł mi bok bluzki i odsłonił czarny biustonosz. Powinnam się była się wrócić, ale ja mądra poszłam dalej i pośliznęłam się, ale na szczęście przedmiot nie wypadł mi z rąk. Poczułam że wszystko mi przemokło i to dosłownie, bo przecież z nieba lunęła ulew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz